No i przyszedł czas na jeden z moich ulubionych przepisów na faszerowane pieczarki. Generalnie uwielbiam faszerować warzywa i grzyby, a właśnie pieczarki nadają się do tego celu wyśmienicie. Wypełniam je rozmaitymi farszami począwszy od czysto warzywnych, makaronowych, ryżowych, jajecznych a na mięsnych skończywszy. Każdy farsz jest smaczny, o ilepreferujemy dane połączenia smakowe. Należy, więc wyjść z założenia, że w kuchni wszystkie kulinarne chwyty dozwolone. I idąc tym tropem nafaszerowałam moje pieczarki ziemniaczkami z serem i szpinakiem. Było pysznie, średnio kalorycznie i zdecydowanie z charakterem. Dokładnie tak, jak lubię! Faszerowane pieczarki są moim już ósmym przepisem w ramach Ziemniaczanego Tygodnia II.
Faszerowane pieczarki kojarzą mi się z pierwszymi imprezami, za czasów dziecinnych, gdy organizowane były imieniny i urodziny koleżanek i kolegów ze szkolnej ławki. Rodzice zazwyczaj podawali kanapki, faszerowane pieczarki i niezliczona ilość magicznego napoju Ptyś. To dopiero był rarytas. A jak na końcu lądował na stole tort lub sernik na zimno, to była już typowa magia urodzin. |
|||
|
|||
|
|
||
|
Reader Interactions
Ten przepis kulinarny ma 9 komentarzy. Dziękuję Ci za komentarze do przepisów!
Majana napisał
Olgo, pieczarki faszerowane to zdecydowanie coś co uwielbiają tygryski, ale tygryski za często takich pieczareczek nie jadają, a szkoda. Wyglądają dostojnie i pięknie jak zresztą kazda potrawa u Ciebie. Kazdy szczegół dopracowany, zdjęcia są śliczne po prostu. Olgo musisz być wspaniałą żoną – tak sobie myślę!!! :)))
Co do Ptysia, oczywiscie,ze go pamietam. I oranżade w woreczkach, kurcze jak mi to smakowało ! :)) No i rzecz jasna lody Bambino i guma Donald ! :)
Pozdrawiam. :)
zemfiroczka napisał
Ptysia nie kojarzę, ale oranżadę w woreczku tak- ależ mi ona smakowała ;) I lody bambino, i gofry w budce koło domu, lody z automatu i wata cukrowa koło składnicy harcerskiej- o rany mogłabym tak wymieniać :)))
Fajowsko to wygląda na zdjęciach.
pozdrówka
Gosi@ napisał
Jak zwykle-przepyszny przepis :)
ewena napisał
Świetnie brzmi ten przepis, choć rzeczywiście trąci horrorem – te obcięte nóżki;))) Ciekawam czy dałoby się zastąpić świeży szpinak takim z puszki. Zdjęcia śliczne!
Olga Smile napisał
Wspomnienia wróciły hihihihi Donaldy były fantastyczne chociaż czasami twarde jak suszone owoce hihihih A gumy, takie kolorowe, puste w środku kulki w pasku pamiętacie? Sprzedawcy w sklepach odcinali nożyczkami gumy hihihihi A te budki-sklepiki, w których bywały gumy były takie wybitnie fantastyczne. Mieli czekoladę na półkach, batony, masę kolorowych pudełeczek, banany i pomarańcze. Jak wracałam ze szkoły często tam wchodziłam popatrzeć. I jeszcze namolnie wraca mi wspomnienie zielonych pomarańczy :) To był ewenement kolorystyczny :) Pamiętam jak biegłam do domu jak szalona aby powiedzieć mamie, że zielone pomarańcze „pojawiły” się w warzywniaku i już mam zajętą kolejkę :) Po czym zadawałam zawzięcie pytanie „dlaczego pomarańcze nazywają się pomarańczami a nie zieleńcami?”
Majanko – o matko ale jesteś dla mnie miła. Serdecznie dziękuję za komplementy, zaraz dzwonię do męża, żeby mnie bardziej doceniał hihihihihi
Zemfiroczko – jak możesz Ptysia nie pamiętać – to był rarytas z farbką w środku. Wymieniaj, wymieniaj, to świetny temat wspomnień minimum sprzed ćwierćwiecza hahahaha :) Poczułam się lekko staro, ale co tam, ważne, że jeszcze pamiętam hihihihihi
Gosi@ – dziękuję bardzo :)
ewenko – spokojnie można zamienić świeży szpinak na mrożony na przykład. Z puszki nigdy nie jadłam, więc nie umiem ocenić, ale nie powinno być żadnego problemu :)
Pozdrawiam serdecznie
Olga Smile
Lukrecja napisał
może być ciekawe
pewnie kiedyś wypróbuje
ann napisał
Co za kapitalny przepis, a ja niedługo imprezę jakąś będę urządzać i takie pieczarki jak znalazł :)
zemfiroczka napisał
Tak daleko pamięcią nie sięgnę, bo nie ma takiej możliwości raczej ;) ale te gumy-kulki to fakt! Świetne były, Osobisty też je z rozrzewnieniem wspomina. Czasem nawet jak trafimy gdzieś, to kupujemy, ale to już nie ten smak, niestety.
Aaaaa pamiętam jeszcze anyżowe cukierki, każdy pakowany osobno w przezroczystą folię i czekoladę nadziewaną- Consuela się nazywała, czy jakoś tak, ehhh słodkie czasy :)))
pozdrówka
asencja napisał
Robiłam wczoraj i szczerze mówiąc smakują średnio..zdecydowanie lepsze z ostrym sosem czosnkowym.