Pieczony boczek
Pieczony boczek był w moim domu rodzinnym daniem tradycyjnym. Mama mówiła na niego pieczony boczek, pieczony boczek do chleba lub inaczej pieczony boczek rolowany. Spotkałam się też z nazwą pieczony boczek zawijany. Dla mnie jest po po prostu boczek. Pamiętam, że w takiej formie przygotowywała go dosłownie na zmianę z pieczoną karkówką. W czasach, gdy wędlina była trudno dostępna, pieczony boczek stawał się dobrą alternatywą na kanapki. Teraz powoli wraca się do tej tradycji. Muszę przyznać, że wcale się nie dziwię, że osoby jedzące mięso wracają się do pieczenia boczku i karkówki w domu, ot tak na kanapki, do chleba i obiadu. Czytając etykiety produktów w sklepach, zwłaszcza wędlin, mięs i pasztetów można dojść do wniosku, że najmniej w mięsie jest mięsa.
Pieczony boczek
Pieczony boczek – składniki:
• 1,2 – 1,4 kg boczku bez skóry
• 1 główka czosnku
• 3 łyżki majeranku
• sól
• pieprz
• 1 szklanka wody, piwa bezglutenowego lub zwykłego ewentualnie kwasu chlebowego
Pieczony boczek – przygotowanie:
1. Boczek myję, osuszam.
2. Czosnek obieram i przepuszczam przez prasę.
3. Boczek solę z obu stron, układam na desce. Posypuję majerankiem i ostrą papryką. Zwijam ciasno i obwiązuję sznurkiem. Boczek obsypuję pozostałym majerankiem, czosnkiem, oraz pieprzem. Układam w blasze i podlewam wodą lub piwem. Piekę w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez około 1,5 godziny. Od czasu do czasu polewam lub obracam na drugą stronę, żeby się równo przyrumienił.
4. Podaję jako wędlinę chłopską do kanapek. Bardzo pasuje, jako element wiejskiego stołu na biesiadę.
Zapraszam na cykl przepisów WĘDLINY DOMOWE na stronie OlgaSmile.com
Piotr napisał
Jak się zimno robi na dworzu to mi się chce taki boczuś bardzo.
Pozdro Piotr!
Kama napisał
Cudo pieczony boczek wyszedł fantastyczny!
Ania napisał
Mniam, mniam! Upiekłam go kilka dni temu na Wielkanoc. Wszyscy się zajadali, nawet ja, która tłuste potrawy omijam zwykle z daleka;)
Marek napisał
„Czytając etykiety produktów w sklepach, zwłaszcza wędlin, mięs i pasztetów można dojść do wniosku, że najmniej w mięsie jest mięsa”. Bez przesady. Jest tak oczywiście, gdy kupujemy najtańsze produkty, ale nawet w lepszych supermarketach można znaleźć lepszej jakości wędliny. Kupując zaś w małych wyspecjalizowanych sklepach zaopatrujących się u tradycyjnych producentów bez trudu kupimy wyroby najwyższej jakości. Paradoksalnie najtrudniej kupić dobre mięso. Bardzo często więc ci, którzy chcą się uchronić przed tzw. chemią kupując mięso i samemu je przetwarzając popełniają fundamentalny błąd — kupują mięso szprycowane podejrzanymi substancjami, które mają zwiększyć jego masę i wydłużyć świeżość. Nie należy kupować mięsa w dużych czy sieciowych sklepach. Najlepiej znaleźć rzeźnika zaopatrującego dobre restauracje. Ja u takiego kupuję. Różnica w smaku, konsystencji, nawet w kolorze jest olbrzymia. W przypadku wołowiny drastyczna. Ta powszechnie dostępna jest niejadalna i twarda, ta z zaufanego źródła, z ras mięsnych, po krótkiej obróbce cieplnej jest tak miękka, że można kroić ją widelcem. Steki grube na 3 cm robię 3 minuty z wołowiny sezonowanej i są soczyste, miękkie i pełne aromatu. Niestety, chcąc dobrze zjeść, trzeba trochę więcej zapłacić. To nie problem, bo różnica w cenie nie jest jakaś gigantyczna, ale trzeba też poszukać dobrych sklepów. A to wymaga nieco więcej zaangażowania. Pozdrawiam :) Życzę smacznego. PS. Boczek wg Pani przepisu właśnie wylądował w piekarniku. Zmniejszyłem tylko nieco temperaturę wydłużając czas pieczenia :)
Olga Smile napisał
Marek – po prostu wołowina na steki musi być sezonowana. Sezonowana kupi się w Selgrosie, makro, niestety w sklepach marketowych jest świeża wołowina, która jest nieporumienieniem stekowym :) PS. Ostatnio piekę każde mięso z termosondą, bardzo wygodne rozwiązanie :)
Marek napisał
Zgadzam się. Termosonda to genialny wynalazek. Każdy lepszy piekarnik powinien być w to wyposażony, zamiast ładnie brzmiących „wynalazków”, z których w większości i tak się nie korzysta…